środa, 4 marca 2015

#2 Goodbye, Mystic Falls

Otworzyła oczy, otrzymując widok nieznanego sobie miejsca. Poranne, jasne światło wpadające do pomieszczenia ukazało szkody wyrządzone przez wampirzycę, która teraz leżała na miękkim łóżku, a niedaleko niej, na białej kołdrze widniała plama krwi. Przeciągnęła się, zerkając ukradkiem na niedbale rzucone na ziemię ciało jakiejś całkiem młodej dziewczyny, wciąż niedowierzając w łatwowierność niektórych ludzi.

Spacerowała nocą ulicami Mystic Falls, po tym jak opuściła Stefana i Elenę. Wcześniej wysłała wiadomość Damonowi z załącznikiem przedstawiającym pocałunek jego brata z, także jego, dziewczyną, z czego była usatysfakcjonowana.

Nie spodziewała się, że po drodze zaczepi ją roztrzęsiona i zapłakana kobieta w średnim wieku prosząc o pomoc. Z jej bełkotania zdołała wyłapać jedynie, że jej mąż się zranił i potrzebowała kogoś, aby pomóc przenieść go do samochodu, bo sama nie zdołała dać rady. Stwierdziła, że skoro sama chętnie zaprasza ją na darmową kolację, nie będzie odmawiać. Dziewczyna zgodziła się i ruszyła za nic nie świadomą osobą, która w czasie niedługiej drogi do swojego domu, zaczęła coś paplać o tym, że po karetkę dzwonić nie może, bo rachunków nie zapłacili i wczoraj prąd odłączyli, a baterie w telefonach im padły. Mówiła coś więcej, ale Caroline jej już nie słuchała.

- To tutaj – szepnęła i szybko ruszyła w stronę drzwi domu. Otworzyła je gwałtownie i weszła do środka, zostawiając za sobą blondynkę, która stanęła przed wejściem. Zniknęła jej na chwilę z oczu, ale w ciągu kilku sekund była z powrotem.

- Proszę! Wejdź i pomóż nam – krzyknęła, patrząc na nią błagalnie. Caroline uśmiechnęła się i przekroczyła próg, w wampirzym tempie znajdując się przed kobietą i wtapiając kły w jej gardło. Po tym, jak z nią skończyła ruszyła za zapachem krwi, który okazał się docierać z kuchni, gdzie siedział na podłodze brązowowłosy mężczyzna z siwiejącymi już pasmami na głowie, trzymając się kurczowo za nogę.

Kiedy myślała, że więcej nikogo nie ma i zbierała się do wyjścia, usłyszała, że ktoś otwiera okno w górnej części domu. Ruszyła więc schodami, wciąż używając swojej nadprzyrodzonej mocy i chwytając takie dźwięki, jak szuranie krzesła, czy rzucanie czegoś na ziemię.

Pchnęła przymknięte drzwi od pokoju, w którym wyłapała ruch i ujrzała leżącą na łóżku młodą postać. Dziewczyna podniosła głowę, szybko siadając.

- Kim jesteś? – zapytała nerwowo, patrząc na Caroline przestraszonym wzrokiem.

- Ja? – zadała pytanie, uśmiechając się szeroko. – Twoją śmiercią – przeraźliwy krzyk nastolatki przeciął ogłuszającą ciszę w pokoju, a następnie rudowłosa osóbka znalazła się na podłodze, leżąc zapomniana wraz z kurtką, którą wcześniej tak samo rzuciła.

Przeszła się do kuchni, czując się swobodnie jak we własnym domu, omijając wykrzywione pod dziwnym kątem wysuszone z krwi ciało i zajrzała do lodówki. Jakież jej było zdziwienie kiedy zobaczyła kilka torebek krwi. Wyciągnęła jedną, sprawdzając, czy aby na pewno się nie pomyliła, ale nie było takiej opcji. Wzięła łyka, ale skrzywiła się z niesmakiem i odłożyła woreczek z powrotem na półkę.

Do czegokolwiek krew by potrzebna nie była, nikt nie trzymał jej normalnie z jedzeniem w lodówce. Chyba, że w domu znajdował się wampir. Ale przecież cała trójka była ludźmi. Caroline westchnęła, dłużej się nie chcąc nad tym zastanawiać i w momencie kiedy miała zamiar opuścić dom, poczuła pchnięcie i została rzucona z siłą i prędkością godną wampira na ścianę. Poczuła jak młody chłopak łapie nią za gardło.

- Zabiłaś moją… rodzinę – wywarczał, patrząc na nią z nienawiścią. Blondynka nie czekając dłużej, kopnęła wampira w brzuch i uwalniając się z uścisku wyrwała drewnianą nogę z krzesła stojącego nieopodal. Brunet otrząsnął się i ruszył na nią z wściekłym okrzykiem, po czym nadział się na kawałek drewna.

Caroline pomyślała, że musiał zostać przemieniony niedawno, bo zachowywał się bardzo dziko i nierozważnie, nie zauważając śmiercionośnego narzędzia. Ale prawdopodobnie przyćmiła go chęć zemsty, co jednak i tak nie usprawiedliwiało takiej lekkomyślności.

Rzuciła ostatnie spojrzenie na bałagan, jaki po sobie zostawiła i opuściła dom, nie chcąc, aby ktoś powiązał ją z wydarzeniami, które miały tutaj miejsce.

                                   ۞ ۞ ۞

Damon z wściekłością wyłączył video nadesłane przez Caroline. Najbardziej rozjuszył go jej komentarz ‘Czyż nie są słodcy? Jesteś ciekawy liczby jej wspomnień związanych z nim w jej głowie, kiedy ty i ona dzielicie minimalny procent w stosunku do nich? W końcu, to ona pozbyła się ciebie ze swojego umysłu. Aż prawie mi cię żal.’ Gdyby tylko znalazła się w jego pobliżu, z chęcią dorobiłby sobie z nią kilka nowych wspomnień, niekoniecznie przyjemnych. I nie obchodziło go to, że pozbawiła się człowieczeństwa i rzucała gorzkie słowa z wielką przyjemnością, chcąc ranić innych, bo to podziałało, a jemu nie podobało się, że miała rację.

Uniósł wzrok w stronę drzwi, słysząc nadchodzące kroki Bonnie, która jak weszła, spojrzała na niego podejrzliwie.

- Coś nie tak? – spytała, obserwując jego twarz wykrzywioną w grymasie gniewu. Brunet zamknął oczy, dając sobie sekundę na ochłonięcie i uśmiechnął się na swój niepowtarzalny sposób, odpychając na bok myśli dotyczące jego dziewczyny. Miał teraz ważniejsze sprawy. A raczej jedną konkretną.

- Nieważne. Teraz to nie ma znaczenia. Masz coś? – jego głos był zabarwiony nadzieją. Ledwo wyczuwalną, ale Bonnie ją dosłyszała.

- Niestety. Nic nie wiem o tym całym więziennym świecie, aby móc kogoś stamtąd wyciągnąć. Jedyną osobą, która mogłaby nam pomóc jest…

- … Kai – dokończył za nią.

Czarownica kiwnęła głową, przytakując. - Właśnie. Ale jeżeli myślisz, że zamierzam zwracać się z prośbą o pomoc do niego, to zacznę się zastanawiać jak przetrwałeś tak długo, będąc tak naiwnym.

- Bonnie… - rzucił ostrożnie brunet, patrząc jej prosto w oczy.

- Nie – odpowiedziała stanowczo. – I nie patrz tak na mnie. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Zapomniałeś, że on mnie tam zostawił?

- Oczywiście, że nie. Okey, nie rozmawiajmy o tym teraz – westchnął. Sięgnął po burbon’a, chcąc na tą chwilę zakończyć temat i kiwnął ręką ze szklanym naczyniem w stronę dziewczyny. – Pijemy?

- Raczej spasuję – odparła, nie mając ochoty na alkohol. Wzruszył ramionami, w geście nie wiesz co tracisz oraz więcej dla mnie i usiadł przy stole.

- W takim razie ja się napiję, a ty zrób naleśniki, skoro już tutaj jesteś.

                                            ۞ ۞ ۞

- Jak myślisz, ile jeszcze będziemy tu siedzieć? – mruknęła dziewczyna, opierając się o skałę. Była zmęczona, brudna, przez to, że tak często błądziła po lasach i jaskiniach, a jej jedynym towarzystwem była matka braci, z którymi miała przyjemność się pobawić. Jakkolwiek źle nie było w tym prawdziwym świecie, tutaj było znacznie gorzej.

- Nie wiem. Musimy po prostu czekać – odpowiedziała jej kobieta siedząca kilka metrów dalej, przeglądając jakieś papiery i nie podnosząc nawet wzroku. – Ale czuję, że to już niedługo.

- Szkoda, że ciężko w to uwierzyć słysząc to z dziesiąty raz – prychnęła brunetka, zmieniając pozycję.

- Musisz być cierpliwa – mruknęła, a następnie nastała cisza, przerywana jedynie odgłosem przewracanych stron zżółkłych już kartek.

                                            ۞ ۞ ۞

- Dodzwoniłeś się do niej? – Salvatore usłyszał pytanie Eleny, kiedy jednocześnie ze słuchawki padły słowa:

- Witam was z wielką niechęcią. Tak bardzo pragniecie usłyszeć mój głos? – zaśmiała się, wiedząc, że przełączył ją na głośnomówiący, skoro oboje dobijali się do niej tak długi czas. – Dziś wasz szczęśliwy dzień, macie dziesięć sekund zanim stracicie tę szansę.

- C-co? – zapytała zmieszana dziewczyna. – Caroline, gdzie jesteś?

- I gdzie się wybierasz? – dodał pośpiesznie blondyn.

- Gdzie jestem? W samochodzie. Gdzie jadę? Jeszcze nie obrałam konkretnego celu, chociaż nie sądzicie chyba, że bym go wam zdradziła? – zagadnęła, jednak nie oczekiwała odpowiedzi. – Wiem, że chcielibyście jeszcze pogadać, ale i tak przekroczyliście limit, więc żegnajcie – kończąc zdanie, Caroline otworzyła okno, wyrzucając za nie komórkę i słuchała przez moment jak się rozpada, nigdy nie będąc już zdolną do użytku. 

5 komentarzy:

  1. Super rozdział ;) lubię Klaroline i bardzo bym chciała pezeczytać jak to oni się spotkają... Dobra nie przedłużając życzę weny i czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :D Czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam i życzę weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam poinformować, że twoje zgłoszenie na TVDcatalog zostało przyjęte. Niebawem zostanie dodany do spisu.

    Pozdrawiam,
    załoga TVDcatalog!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie, że wiele osób tego nie komentuje, co dla mnie jest niezwykle dziwne, postaram się wypełnić tę lukę swoim długaśnym komentarzem. Także przygotuj się na trajkotanie Ane. Więc może zacznę od wyglądu bloga? CSS nie jest jakiś wyśniony, ale jest prosty i mimo wszystko jest piękny. Zaś nagłówek trochę nie pasuje do reszty. Jest bardziej kolorowy, a rogi nie są do końca wytarte, co tworzy niezbyt ciekawy wygląd. Natomiast za dużo tekstur jest nałożonych w nagłówku, prześwitują przez twarz Caroline i Niklausa, co niezbyt ładnie wygląda. Po za tym, wszystko jest jak najbardziej okej. Co do opowiadania nie mogę się za bardzo wysłowić. Są na razie tylko dwa rozdziały, więc zostaje mi tylko wypowiedzenie się na ich temat. Błędów jako tako nie znalazłam, ale nie będę kłamać, nie znam się za bardzo na Polskim i nie mam dostępu by się jego poduczyć. Nie mieszkam w Polsce. Pomysł na opowiadanie mi się podoba, chociaż sama też piszę opowiadanie o Caroline bez człowieczeństwa. Piszesz naprawdę dobrze, powiedziałabym nawet, że bardzo, bardzo dobrze. W tej chwili sama zwątpiłam w swoje opowiadania. Zdecydowanie wiesz co piszesz. I to mi się podoba! Mogę w tej chwili zaliczyć to opowiadanie do jednego z ulubionych. Dobrze byłoby gdybyś dodała podstronę "Fabuła" i napisała o czym dokładnie jest opowiadanie. Tylko o Caroline bez człowieczeństwa? Czy może o czymś jeszcze? Bo zamierzasz pisać o Klaroline, tak? Czekam na twoją odpowiedź. Pozdrawiam i życzę weny, moja droga. Przy okazji, że jestem jaka jestem, chciałam cię zaprosić do siebie na dwa opowiadania o Klaroline:

      perfection-hybrids.blogspot.com
      love-begins-with-hate.blogspot.com

      xoxo, elose

      Usuń